Evil Mansion
Raport z 2022/12/01
Przez miesiąc miałem okazję testować Evil Mansion. Po odesłaniu paczki mogę podzielić się szybkimi informacjami na temat tej gry od Prototypowo i Mateusz Kiszło.
Evil Mansion ciężko zamknąć w ramach kilku prostych określeń. Jest to bowiem fabularny escape room w stylu survival horror z systemem karcianym na planszach. Finalna gra ma się składać z 8-10 scenariuszy, które układają się w jedną większą historię. Do testów zostały udostępnione dwie rozgrywki, gdzie pierwsza z nich to taki wstęp, tutorial, który powoli zaznajamia wszystkich graczy z mechaniką gry i czynnościami możliwymi do wykonania.
W dostępnej części gry kierujemy czwórką przygotowanych wcześniej bohaterów. Jest to w zasadzie kooperacja, jednakże wiele decyzji podejmowanych jest indywidualnie, a zwycięstwo wcale nie musi być wspólne. Bohaterowie są zakreśleni tylko tak ogólnie, a w trakcie gry i różnych wyborów decydujemy świadomie lub nieświadomie o cechach postaci i ich przeszłości – ma to wpływ na dalszą grę!
W Evil Mansion figurki naszych bohaterów oraz postaci niezależnych poruszają się po planszach symbolizujących różne pomieszczenia. Układ tych plansz może być w zasadzie dowolny, ponieważ przy wykładaniu każdego nowego pomieszczenia dowiadujemy się, w jaki sposób łączy się ono z pozostałymi i w które miejsca mamy położyć znaczniki drzwi lub innych przejść. Na planszach wykłada się także żetony różnych przedmiotów, z którymi można wchodzić w interakcję.
Każdy gracz posiada dwa rodzaje kart – jedne opisują możliwe akcje do wykonania i służą jako pomoc, a drugie stanowią talię postaci. Akcje wymagają określonej liczby gwiazdek na kartach postaci, a w wielu przypadkach to od gracza zależy, ile tych kart zostanie dobranych. Jest to dość ważna sprawa, ponieważ przy braku kart w talii następuje upływ czasu. A czas pcha wszystko do przodu i sprawia, że dzieją się kolejne rzeczy. Znaczniki czasu są przesuwane po osobnym torze i w określonym momencie wywołują nowe zdarzenia.
Wszystkie te elementy są spięte za pomocą skryptu scenariusza. To jest serce gry. Kilkanaście kartek zapełnionych paragrafami z opisami przedmiotów, rozmów, zasad i wydarzeń. To właśnie w tym skrypcie dzieje się cała opowieść, a kolejne akapity informują nas między innymi o wykładaniu nowych elementów na plansze czy o otwieraniu kopert z nową zawartością.
Warto jeszcze wspomnieć, że na koniec rozegranego scenariusza „zapisujemy” stan naszych bohaterów, czyli zachowujemy ich doświadczenie, talie kart i zdobyte cechy. Wszystko to zostanie wykorzystane w dalszych etapach.
O samej fabule Evil Mansion pisać nie będę, żeby nikomu nie zepsuć niespodzianek. Bohaterowie odkrywają nowe pomieszczenia, rozmawiają między sobą (lub ze sobą) i używają przedmiotów otoczenia. Czasami trzeba powiązać ze sobą różne fakty, innym razem trzeba mieć szczęście w doborze kart. Używamy przedmiotów, wyważamy drzwi, uciekamy... Całość zaczyna się spokojnie i na luzie, aby nieco później zamienić się w dyskusję nad każdą decyzją i nerwowe dociąganie z talii, bo konsekwencje mogą zadecydować o finalnym wyniku.
Rozegranie dwóch scenariuszy zajęło ponad 5h, więc będzie w co grać w wersji ostatecznej. Autor zapowiada, że poza scenariuszami będzie także tryb wolnej gry, aby gra nie kończyła się na głównym wątku. Było to naprawdę ciekawe doświadczenie i z wielką chęcią ogram dalsze etapy, gdy już będą gotowe. Gra jest cały czas w fazie testów i jest szansa się na nie załapać – ale to już trzeba skontaktować się bezpośrednio z autorem.
Autor Evil Mansion: Mateusz Kiszło
Testy: Marek Szumny (MARK6)